Kiedy przebywasz z kamerą wśród zwierząt opowieści czytają się same.
Może czasem nawet głosem Pani Krystyny ;)

 

Wczesnym porankiem królik biały krótkouchy wyrusza na łów. Jego ofiarą padają najpiękniejsze źdzbła trawy z okolicznych balkonów. Wydawało by się, że ta pożywna zielona strawa wystarczy na wypełnienie króliczego żołądka na długie godziny. Jednak nie.

Dla tego białego osobnika, trawa jest tylko preludium dla dobowych potrzeb żywnościowych. Dzień dopiero się zaczyna. Do nocy zwierzę jeszcze wiele razy będzie musiało zmierzyć się z głodem.

z kamerą wśród zwierząt

#Kociedziałek to dzień w życiu białych Marcelek i czarnych Mańków, który ma dwojaką naturę. Z jednej strony wreszcie zwierzęta odpoczną po wzmożonej obecności człowieków w środowisku ich bytowania w dni weekendowe. Z drugiej jednak strony, z zasady non stop wygłodniała zwierzyna nie może liczyć na udane próby żebrania o pożywienie.

Czy przeczekają w ten sposób do powrotu żywicieli? Czy może jednak podniosą osłabione niedożywieniem ciała i przeszukają podkanapowe zakamarki. Może dopisze im szczęście. Może znajdą zasuszony kawałek kurczaka, a może nawet obleczoną w kurz chrupkę…

z kamerą wśród zwierząt

Późne godziny wieczorne. Czarne Mańki wyruszają na łowy. Pomimo zmroku głód bezlitośnie dopada zwierzę i jest silniejszy od cichego wołania wyłożonego kocem fotela. To głód sprawia, że Mańki rozpościerają skrzydła i kierują się bardzo niskim lotem w kierunku lodówki. Właśnie tutaj Czarne Mańki i Białe Marcelki jednoczą się w jednym wspólnym celu: dwudziesty trzeci dziś posiłek.

Tylko, czy wygłodniałe zwierzęta wynegocjują dwudzieste trzecie otwarcie lodówki? Czy może chociaż uda im się upolować ukryte w przylodówkowej szafce przysmaki? Nauczone doświadczeniem, są pewne, że tak. Człowiek, jeden z najsłabszych gatunków w mieszkaniu, nie zdoła oprzeć się drzemiącej w czarnych skrzydłach sile.

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez Maniek and Marcelka – MAŃKI (@maniek_and_marcelka)

W godzinach porannych zwierzyna wyrusza na rozległe kanapowe pola. Przyjdzie im się tam zmierzyć z osobnikami tego samego gatunku w walce o najlepszy język. Język nie byle jaki, język który pierwszy dotknie upragnionej pasty… Czy białe Marcelki utrzymają najwyższą pozycję w konkurencji? Może tym razem, to Czarne Mańki osiągną językową perfekcję?

To jest wojna. Wojna bez granic. Niech wygra głodniejszy!

maniek i marcelka

Inne opowieści przeczytacie jeszcze TUTAJ :)